Rozbiegany

Maleństwo mi się rozbiegało. Nie chce nawet krótkiej chwili posiedzieć w kojcu. Rzuca się z krzykiem i drze się wniebogłosy. Nie jest jednak głupiutkie i nie wysila się na darmo. Gdy tylko wychodzę z pokoju, nie widzi mnie i nie słyszy, ładnie się zajmuje zabawkami. I co tu zrobić?
Rozmawiałam dziś z koleżanką, która się cieszy, bo jej niemowlę zaczyna się samo przemieszczać. Pamiętam jak ja się cieszyłam. Oczywiście wciąż jestem szczęśliwa, że moje dziecko rozwija się prawidłowo, ale mogłoby na trochę zaniechać ciągłych prób poznania świata albo przynajmniej częściej odpoczywać. Całe szczęście, że jak na razie nadal łazi wszędzie za mną, więc przynajmniej mam je na oku. Gorzej, że muszę non stop na nie patrzeć, bo inaczej zaraz coś mu strzeli do główki!
Dziś przykładowo Mały zdjął papier toaletowy z trzymaka (nie wiem jak to co trzyma papier się nazywa) i turlał go po podłodze. Papier się rozwijał, Maleństwo za nim biegło, rwało go i oczywiście się cieszyło. A ja stałam nad nim i śmiałam się razem z nim…
Pierwsze próby chodzenia samodzielnego są natomiast zjawiskiem całkowicie już codziennym…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *