“mama! pa pa! pa pa!”

Maleństwo wróciło do żłobka. Ja szykuję się do powrotu do pracy…

Najbardziej martwiłam się powrotem synka do żłobka. Bałam się, że będzie płakał i nie będzie chciał zostawać na cały dzień. Tymczasem okazuje się, że podczas rozstań faktycznie głośno krzyczy… “mama! pa pa! pa pa!” i sam biegnie do dzieci! Dziś nawet nie chciał dać się pocałować na pożegnanie! Gdy po niego przyjeżdżam nie garnie się chętnie do wyjścia. Chce się dalej bawić!

Za to w domu… Biedak jest strasznie wymęczony! Wczoraj przez dwie godziny siedział i najpierw układał klocki, a potem oglądaliśmy Kubusia Puchatka. Może dla innych rodziców to normalne, ale moje dziecko nigdy nie siadało. Jak już musi to kuca… Czasem przez chwilę pooglądał książeczki siedząc.

Wczoraj pani w żłobu prosi “Pokaż mamusi jak ty biegasz”, a Maleństwo macha rączką w prawo i lewo i krzyczy “siu siu siu”. Chyba wreszcie może się wyszaleć z innymi dziećmi i wygląda na bardzo szczęśliwe.

Wykorzystałam te ostatnie dni wolnego na wysprzątanie mieszkania, bo potem może nie być na to czasu. Sprzątałam trzy dni i już mam szczerze dość. Na szczęście dziś skończyłam…

Powrót do pracy jest okazją do kilku refleksji. Po pierwsze cieszę się, że miałam możliwość siedzenia z Maleństwem w domu do czasu, gdy ma prawie 1,5 roczku.W tej chwili jest już dużym chłopcem i wiedząc, że ma dobrą opiekę nie będę się o niego martwić. Poza tym udało mi się przez ten czas wychować samodzielnego jak na swój wiek i bardzo ładnie rozwiniętego maluszka. Ma już za sobą nawet pierwsze próby z nocnikiem! Myślę, że przez ten czas dostał tak ogromną dawkę miłości i zainteresowania, że powinno mu się teraz łatwiej żyć. Cieszę się, że moje dziecko jest otwarte na innych i nie boi się poznawania świata beze mnie.

Ja też wiele zyskałam przez te 1,5 roku. Nigdy bym nie pomyślała, że mały człowiek tak zmienia życie rodziców. Dotychczasowe priorytety ulegają całkowitemu wywróceniu do góry nogami. Od dziecka można się uczyć radości, bezpośredniości, zachwytu wszystkim wkoło… Czas spędzony na codziennej obserwacji zdobywania przez nie nowych umiejętności jest bezcenny. Cieszę się, że to ja widziałam pierwsze kroki, siadanie, pierwsze guzy na czole, słyszałam pierwsze słowa i pierwsze awanturowanie się, gdy nie wszystko szło po myśli Maleństwa. Poświęcenie polegające na byciu zamkniętym w domu i braku wielkich odstępstw od codziennej rutyny jest niewielką ceną za to wszystko.

Urlop macierzyński w Polsce jest zdecydowanie zbyt krótki! W innych krajach trwa nawet do roku. Dlaczego u nas mniej? Może oprócz becikowego politycy powinni popracować również nad tym?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *